czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 26

   Dzisiaj dla odmiany obudziłam się najpóźniej ze wszystkich. Dopiero po chwili , kiedy rozejrzałam się dookoła zorientowałam się że jestem w salonie na kanapie u chłopców przykryta bluzą Hazzy , która pachniał jego perfumami. Wstałam z kanapy narzucając na siebie bluzę , po czym poszłam do kuchni , gdzie siedzieli moi przyjaciele. 
- CZEŚĆ ! krzyknęłam , po czym wskoczyłam mojemu chłopakowi na kolana dając mu przy tym buziaka w loczek 
- HEEJ !!  - odkrzyknęli mi wszyscy 
- chcesz coś dobrego na śniadanie ? - dodała po chwili Danielle uśmiechając się do mnie słodko 
- no pewnie ! dziękuje ! - powiedziałam , a Dan jedynie znów się wyszczerzyła i poszła wyciągnąć produkty potrzebne do zrobienia śniadania dla mnie. Ja w tym czasie pobiegłam na górę , aby się umyć i ubrać w ciuchy , które wczoraj zdążyłam zabrać z domu. Po chwili wyszłam z pokoju ubrana w to  < tylko bez torebki > . Tak na prawdę to czerwony sweterek należał do Harrego , ale było mi w nim tak wygodnie i ciepło , że postanowiłam go sobie pożyczyć. Po drodze na dół spotkałam Belle , która była ubrana tak. Uśmiechnęłam się do niej ciepło , ale ona jedynie spuściła głowę i milczała. W końcu jednak przerwała ciszę mówiąc : 
 - Martwię się o Jasmine .. zawsze rano rozmawiałyśmy sobie przez telefon , a dzisiaj nic..  nie dzwoni , a jak  ja dzwonie to nie odbiera - mówiąc to zauważyłam , że w oczach mojej przyjaciółki pojawiły się łzy dlatego ją przytuliłam 
- na pewno wszystko jest ok .. może jeszcze śpi ... albo jak zwykle zgubiła swój telefon... zobaczysz oddzwoni - pocieszałam ją . Po chwili jednak usłyszałyśmy , że Danielle woła mnie na śniadanie więc razem z Bellą posłusznie zeszłyśmy na dół i ja od razu zaczęłam jeść. Jednak moje śniadanie przerwał dzwoniący telefon Belli. Dziewczyna szybko go odebrała i na początku normalnie rozmawiała , a następnie słuchała czegoś z otwartymi oczami , a chwile potem  w jej oczach pojawiły się łzy. Nagle rzuciła telefonem i wybiegła z domu. Louis jak to na porządnego chłopaka przystało chciał za nią pobiec , jednak ja mu to odradziłam i sama za nią pobiegłam.  Kilka chwil później moje nogi same zaprowadziły mnie nad fontannę w parku , gdzie siedziała moja przyjaciółka , która teraz siedziała patrząc w jedno miejsce i cicho szlochając. Podeszłam do niej i objęłam ramieniem , jednak ona nie reagowała więc zaczęłam do niej mówić
- Bella powiedz mi co się stało ?
- No bo Jasmine... dzwoniła i ... na początku ze mną normalnie rozmawiała , a później usłyszałam pisk opon i krzyki i wielkie BUUM ! ... a potem ..po kilku minutach usłyszałam karetkę, a następnie w słuchawce usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny .. chyba sanitariusza i on.. on powiedział że Jasmine wraz z rodzicami miała wypadek .. 
- boże .. - zdążyłam z siebie wydusić . Następnie również się rozpłakałam , a ręką przykryłam otwarte wciąż ze zdziwienia usta ... Siedziałyśmy tak płacząc , aż w końcu poczułam , że ktoś koło nas siada ... Okazało się , że był to nie kto inny jak słynny Larry , czyli Lou i Harry. Widząc nas w takim stanie nie pytając o nic po prostu podeszli do nas i mocno przytulili. Po chwili ja wraz z Bellą uspokoiłyśmy się i wraz z naszymi chłopakami wracaliśmy do ich domu. Ja jednak postanowiłam działać.  Pod pretekstem pomocy w czymś mamie udałam się do swojego domu , gdzie szybko włączyłam laptopa i zabukowałam dwa bilety do Polski. Szybko jeszcze do swojego plecaka wrzuciłam jakieś ciuchy i kosmetyki , a następnie zeszłam na dół
- mamo Jasmine wraz z rodzicami miała wypadek wracam do polski ! - bardziej oznajmiłam to nie się zapytałam bo przecież wciąż byłam niepełnoletnia. 
- o boże ! nic im nie jest !? - zapytała moja rodzicielka z przerażoną miną
- no właśnie nie wiem , dlatego jadę
- ale jak to sama?! przecież ty jesteś nie  pełnoletnia !
- nie jadę sama , jedzie ze mną Bella ,  a ona ma 20 lat , więc jest pełnoletnia .. wrócę za kilka dni , jak dojadę i będę coś wiedziała to od razu dam  ci znać , pa ! - powiedziałam dając mojej mamie buziaka na pożegnanie i wyszłam. Wleciałam szybko do domu 1D chwytając Bellę za rękę i oznajmiając wszystkim , że musimy wyjechać w pilnej sprawie i wytłumaczymy im wszystko jak wrócimy. Chłopcu i Dan najprawdopodobniej byli w takim szoku , że nawet nie zdążyli zajarzyć , a my nie mając czasu szybko zamówiłyśmy taksówkę i podjechałyśmy pod akademik Belli , aby ta również mogła się spakować. Po kilku chwilach dziewczyna wleciała do taksówki ze swoim plecaczkiem. Ja w tym czasie rozkazałam taksówkarzowi jechać na lotnisko. Dopiero teraz przypomniałam sobie , że w całym tym ferworze zapomniałam poinformować Bellę gdzie jedziemy. Wyjaśniłam jej wszystko w drodze , a ta uznała że ton dobry pomysł i bez żadnych sprzeciwów utwierdziła mnie w przekonaniu , że mój plan był dobry. Kiedy dojechałyśmy na lotnisko do naszej odprawy zostało nam niecałe 10 minut , więc biegiem poleciałyśmy do kasy po nasze bilety , a następnie do odprawy. Po kilku minutach siedziałyśmy już w samolocie. Kiedy samolot wystartował wszyscy próbowali zasypiać , jednak ja wraz z Bellą byłyśmy zbyt zdenerwowane i cały dwu godzinny lot siedziałyśmy jak na szpilkach. W końcu stewardessa poinformowała , że podchodzimy do lądowania. Po upływie dwudziestu minut byłyśmy tym razem w polskiej taksówce , która kierowała się do szpitala , w którym znajdowała się moja przyjaciółka wraz ze swoimi rodzicami. Po pięciu minutach byłyśmy już pod szpitalem. Szybko wyskoczyłyśmy z taksówki i podbiegłyśmy pod recepcje , gdzie jakaś miła pielęgniarka bez żadnych sprzeciwów wskazała nam sale , w  której leżała Jasmine. Pod jej pokojem spotkałyśmy lekarza
- dzień dobry panie z rodziny ? - zapytał miłym tonem mężczyzna po trzydziestce w białym kitlu 
- nie , ale Jasmine to nasza przyjaciółka i nie rodzona siostra czy , może nam pan powiedzieć co z nią i z jej rodzicami ? - zapytała uprzejmym tonem Bella 
- no nie wiem ... - zastanawiał się lekarz
- no prosimy pana ! przyjechałyśmy to niecałą godzinę temu z Londynu ! - powiedziałam szlochając 
-  dobrze to w takim razie .. pannie Jasmine na szczęście nic poważnego się nie stało , ma lekki wstrząs mózgu , połamaną rękę i dwa żebra , ale po kilku dniach to wszystko się zrośnie i będzie jak nowa ... niestety państwo Cofler nie mieli tyle szczęścia ... oboje zginęli na miejscu .. Jasmine nic o tym jeszcze nie wie i proszę jej na razie tego nie mówić , ponieważ może ona popaść w depresje co będzie niekorzystnie wpływało na poprawę jej stanu zdrowia 
- dobrze , a czy możemy ją zobaczyć ? - zapytałam trochę przybita 
- tak , tylko pamiętajcie macie nic nie mówić  na temat jej rodziców - powiedział stanowczo lekarz , po czym odszedł . Szczerze przyznam , że trochę mi ulżyło po tym jak ten pan powiedział , że Jasmine nic poważnego nie jest ...Szybko zadzwoniłam jeszcze do mamy , która na wieść że rodzice Jas nie żyją strasznie się rozpłakała , jednak po chwili się uspokoiła , powiedziała że wpadła na pewien pomysł po czym się rozłączyła. Ta rozmowa należała do jednych z najdziwniejszych rozmów , przeprowadzanych z mamą jednak to nie to było teraz najważniejsze. Weszłyśmy cicho do pokoju Jasmine , a to co tam ujrzałyśmy wprawiło nas w totalne osłupienie ... 
*********************************************************************************
A więc o to jest rozdział 26 , który miał pojawić się jutro , jednak miałam dzisiaj tak dobry dzień  że postanowiłam dla was olać fizykę i napisać rozdział ^^     Mi osobiście ten rozdział straaassznie się podoba , jednak ostateczną ocenę pozostawiam wam w komentarzach ...
6 KOMENTARZY = NR !

6 komentarzy:

  1. aww *w*
    to jest zajebiste !
    Serio! : ***
    czekam na nn i zapraszam do mnie ; in-thearmsofanangel.blogspot.com/
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, takie wzruszające ...
    Świetny rozdział. : )
    Błagam , tylko nie zabijaj Jasmine, niech ona żyje, bardzo podoba mi się jej postać. : )
    Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać !


    Tajemniczaa . < 3

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeer ! Bardzo wzruszające. Jestem ciekawa co będzie dalej, choć się domyślam co to za pomysł mamy Ronnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszająca historia. Jestem strasznie ciekawa co będzie dziać się dalej. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och...dlaczego rodzice Jasmine zginęli? Ale...mam jakieś przeczucie, że mama Ronnie ma jakis pomysł...Może ją zaadoptuje? No czekam na nexta;]
    http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
    http://my-love-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie ma to jak olać fizykę i napisać rozdział ; )

    a do do rozdziału jest świetny ♥

    OdpowiedzUsuń